Jerzy Gontarz: Przez dwa lata beneficjenci odgrywali rolę królika doświadczalnego
Dodano 10 stycznia 2006, wpis archiwalny Beneficjenci muszą się sporo napocić, by otrzymać choćby pierwszą transzę dotacji. Do europejskich dotacji nic bardziej nie przekonuje, niż pierwsze euro otrzymane za realizację projektu. Nic dziwnego, że wśród beneficjentów panuje huśtawka nastrojów – od radości z otrzymanej dotacji do zaciskania zębów na widok kolejnego pisma z którejś instytucji pośredniczącej, od zadowolenia z rozstrzygnięcia przetargu do niecierpliwości z przedłużającego się oczekiwania na refundację dawno poniesionych wydatków.Niedawno rozmawiałem z burmistrzem jednego z mazowieckich miast. Narzekał na upiorne procedury rozpatrywania wniosku, katorżniczą pracę przed podpisaniem umowy z urzędem wojewódzkim i rozstrzygnięciem przetargu. Wreszcie gdy gmina zrealizowała pierwszą część inwestycji i zapłaciła wykonawcy z kredytu bankowego, nie mogła się doczekać wpływu części refundacji. Powiedziałem burmistrzowi, że nowy rząd przygotował program naprawczy i biurokratyczne zatory powinny zniknąć w 2006 r., w odpowiedzi usłyszałem: "w ciągu swojego życia dziesiątki razy słyszałem od nowej władzy, że teraz będzie lepiej".
Czy i tym razem "idzie nowe" - tak naprawdę stare, tylko z nową gębą? W listopadzie i grudniu 2005 r. przewinęło się sporo informacji o programie naprawczym nowego rządu, który ma prowadzić do bardziej efektywnego wykorzystania funduszy europejskich. Minister rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka zaplanowała realizację programu naprawczego w 10 punktach. Nietrudno sobie przypomnieć, że pod koniec 2004 r. ówczesny minister gospodarki i pracy również ogłosił dekalog naprawczy. Nie mam nic przeciwko dekalogom, ale najbardziej trwały wydaje się tylko ten jeden, zapisany w katechizmie. Może to tylko przypadek, że minister Grażyna Gęsicka zapisała program naprawczy w 10 punktach. Nieprzypadkowe jest jednak to, że cały system wymagał naprawy już w momencie powstania. Po prostu kilka lat temu ktoś za biurkiem poczuł w sobie ogromną moc tworzenia, ale teraz tak się wstydzi swojego dzieła, że nie chce się do niego przyznać.
Czy będzie lepiej? Poczekajmy na efekty, które już powoli się pojawiają w postaci ułatwień w procedurach. Najbardziej jednak rozbawia nieustanne usprawnianie SIMIK-a (jest on poprawiany od początku swojego powstania) – teraz również znalazł się taki postulat (punkt 4). A wiosną 2004 r. już był podobno przetestowany i działał świetnie. Ale teraz będzie jeszcze świetniej.